Zwyrodnienie plamki związane z wiekiem (ang. Age-related Macular Degeneration – AMD) jest przewlekłą chorobą, która dotyka około 50–70 mln osób na świecie i stanowi główną przyczynę ślepoty w populacjach krajów rozwiniętych (1). Leczeniem z wyboru neowaskularnej (wysiękowej) postaci AMD (neovascular AMD – nAMD) jest doszklistkowe podawanie w formie iniekcji leków blokujących czynniki wzrostu śródbłonka naczyń (ang. Vascular Endothelial Growth Factor – VEGF) (2). W 2007 roku FDA (ang. Food and Drug Administration) zarejestrowała nieselektywny inhibitor VEGF – ranibizumab (Lucentis, Genentech/Novartis) (3), a w 2011 roku – aflibercept (Eylea, Regeneron Pharmaceuticals/Bayer), który dodatkowo blokuje łożyskowy czynnik wzrostu (ang. Placenthal Growth Factor – PlGF) (4, 5). Bewacyzumab (Avastin, Genentech Inc. /Roche) nie został zarejestrowany do leczenia wg wskazań okulistycznych, jest stosowany „off-label” (6). Chociaż terapia anty-VEGF jest przede wszystkim objawowa i musi być powtarzana, i tak okazała się prawdziwą rewolucją (7).
Kliniczne badania rejestracyjne leków stosowanych w terapii nAMD u chorych z określonej grupy charakteryzuje ścisła konsekwencja w przestrzeganiu schematów dawkowania i harmonogramu wizyt kontrolnych. Tymczasem codzienna praktyka niemalże w każdym kraju Europy opiera się na leczeniu wielotysięcznej populacji w kilkudziesięciu ośrodkach przez setki lekarzy. Chorzy są otoczeni opieką retinologów przez wiele lat, a czas badania klinicznego jest określony. Badania kliniczne są restrykcyjne w zakresie kryteriów włączenia do leczenia, które nie zawsze byłoby można spełnić w codziennej praktyce. Ponadto obowiązują w nich ścisły i niezależny monitoring oraz zaostrzone kryteria wyłączenia z leczenia.